chał i nie słyszał już rozkazu — walił wprost między nieszczęsne, obłąkane oczy... Ładował go tylko dwoma nabojami dla niej i dla siebie w ową noc, gdy ta sama Greta wyznała mu swoją zdradę i błagała o przebaczenie... Nosił go przy sobie zawsze i wszędzie, z nim pił, z nim wracał do domu w późne, straszne noce z głową pełną wódki i rozpaczy... Ileż razy dobywał go z kieszeni i chwiejącą się, pijaną ręką, zataczając się pod ściany lub leżąc w błocie osamotniony i nieszczęsny pośród ciemnej ulicy, próbował zdobyć wieczny spokój i wymierzyć sobie karę i sprawiedliwość...
Greta zamilkła, wstała i rzuciła mu wyniośle i wzgardliwie przez ramię:
— Ale pośpiesz się, nie namyślaj się za długo, bo prosto stąd idę do komendantury policji wojskowej...
Von Senden wydarł się ze swych ciężkich, mętnych myśli i spojrzał na nią zdumiony.
— Jakto? Więc ty się spodziewasz, biedna Greto, że wyjdziesz żywa z tego parku?
Ogromny, ciężki granitowy grobowiec rodziny Wagerów stał rozwarty, gotowy na przyjęcie zwłok największej chluby rodu. Z czarnej czeluści nie witały go trumny najbliższych, którzy odeszli byli przed nim, albowiem szczątki ziemskie Kurta, Rity i jej męża, barona von Tebben-Gerth, wojna rozniosła i zagubiła po przestworach świata.
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/197
Ta strona została przepisana.