— „Echo“! „Echo de Paris“! „Echo“! „Echo“!... Edition spéciale!...
— Une sale espionne boche, Eva Evard condamnée à mort!...
Samochód cofa się, wydostaje się z nawały wojsk i wreszcie zawraca, skręca na prawo w nieznaną uliczkę, jeszcze raz na prawo i oto ślepy mur więzienia, koniec podróży. Nie będzie cudu.
Ale syrena napróżno trąbi i chrapie — niema dostępu. Przez całą szerokość ulicy St. Denis stoją olbrzymie wozy Czerwonego Krzyża, sparkowane w dwa szeregi. Wszędzie roi się od żołnierzy, stoją zwartą masą pod domami, kryją się od deszczu we wnękach bram, na chodnikach karabiny złożone w kozły. Żołnierze biją pięściami i kolbami w bramy domów, dobijają się do jedynego „bistro“, już lecą szyby... Klną, krzyczą, śpiewają. Tuż obok pijane głosy zawodzą, wyciągają tęsknie:
Eve I hang myself on the mapie green,
Into th’ Ottawa a maple bough I'll fling...
Nie poznawała mundurów i oznak, ale poznała piosenkę — zdumiewający traf, toż to kanadyjska piechota! I serce zamiera w oczekiwaniu cudu.
...And the bough will swim down to Ottawa town,
And in Ottawa town it will drift ashore...