dy rozchodzą się ulice — rue de Londres, rue de Vienne, rue de Madrid...
Ogarnęło ją nagłe zaćmienie, porwała ją zawierucha czasów, utonęła w odmęcie miast, nie wiedziała gdzie jest teraz — jednocześnie była wszędzie. Przymykała i roztwierała oczy w zdumieniu, wszak to co widzi przed sobą to Londyn...
Nie, to Edynburg... Nie, Wiedeń... Prędzej już Berlin... Chicago? Detroit?... Chyba Hamburg. A jeżeli właśnie Paryż? Napewno nie Paryż...
Myliły się lata, podróże, epizody, krajobrazy, wydarzenia, przygody, spotkania, twarze ludzkie prześcigały się nawzajem. Zatraciła się w chaosie spraw przeżytych. Kiedy było to? Kiedy tamto? Gdzie? Wirowała w jej mózgu mapa świata nakrapiana miastami, pokrajana rzekami, siecią linij kolejowych, barwami granic, a wszędzie widziała siebie — bujne życie Evy Evard. Co się działo dawniej? Co później? Co jest teraz? Gdzież ona nieszczęsna znajduje się w tej chwili? Co to za wiadukt?
Lokomotywa przelatująca wdole ryknęła przeraźliwie i znikła, tuman zjadliwego dymu zamącił wszystko przed oczami. Eva zakrztusiła się, gwizd maszyny obudził w niej tajemny strach, niepojęty co do swej przyczyny, potworny, nagi strach, ten który chwyta i dręczy w snach i! zimnym potem zlewa nieszczęsnego człowieka. Z głuchym zdławionym krzykiem Eva usiłowała się obudzić. Chwyciła się rękami za poręcz, głęboko wdole sunęły niezmiernie długie wagony poznaczone na dachach czerwonemi
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/222
Ta strona została przepisana.