krzyżami. Krzyże uciekały pod wiadukt, było ich nieprzebrane mnóstwo, ale ona wiedziała, że obudzi się z koszmaru, że zbędzie się strachu dopiero wtedy, gdy przesunie się ostatni. Próbowała je liczyć, ale myliła się wciąż, krzyże zwalniały biegu, ustawały, a strach potęgował się i trząsł nią, trząsł poręczą wiaduktu, za którą trzymała się z całych sił, a wokoło świat dygotał z trwogi. Nareszcie koniec, wybawienie! Ale trzy ostatnie ledwie ledwie wlokące się krzyże zatrzymują się tuż pod nią. Odrywa się od poręczy i ucieka, po kilku krokach strach osadził ją pośrodku wiaduktu. W którą stronę uciekać? Z rozpaczą zbiera rozlatane myśli a strach gnębi serce, przenika zimnem. Ulice rozszczepiają się, jest ich coraz więcej, wieloramienna gwiazda zwolna zaczyna się obracać wkoło niej — to ją zdumiewa, pochłania najzupełniej i strach urywa się nagle jak ból. Osłupiałemi oczyma patrzy na świat kołujący i wreszcie odgaduje wszystko — wybucha śmiechem — toż to dobrze znajomy trick filmowy, sama go wymyśliła, a wszystko co się z nią dzieje to z „Opętanego Miasta“, jestto obraz koszmarny, gdy bohaterka błąka się i miota po Paryżu, uchodząc przed zemstą wrogów!
Odetchnęła z ulgą, gdyż wie, że zaraz wszystko minie, za chwilę bohaterka przeobrazi się, wejdzie w następną rolę i okaże się w postaci wielkiej damy, a tej nikt nie będzie ścigał, ta nie ma najmniejszego powodu do strachu. Nastąpi dalszy ciąg i wypadnie jej być tancerką w „Olimpji“ i pokochać na
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/223
Ta strona została przepisana.