łudniowej Ameryki, gdzie agencje filmowe od granicy Meksyku do Punta Arenas domagały się natarczywie Evy Evard, przystając zgóry na każdą cenę. W Buenos Aires miała miejsce wielka manifestacja uliczna, gdzie na placu Libertad we wzburzonym tłumie zetknęły się ze sobą wszystkie warstwy społeczne stolicy Argentyny i wszelkie jej rasy i odmiany, wielbiące Evę Evard. W Kairze, w Suezie, w Port Said dowództwo wojsk angielskich zamknęło na tydzień wszystkie teatry świetlne, w całych Indjach dla uniknięcia demonstracyj policja opieczętowała odnośne taśmy. W Manili na Filipinach policja amerykańska rozpędzała zbiegowiska Hiszpanów, wrzeszczących — Precz z Francją! Niech żyje Eva Evard! W Szanghaju, w Nankinie pospólstwo domagało się Evy Evard i rozbijało teatry świetlne, które mimo woli i chęci nie były w stanie zaspokoić ich natarczywości. W Madrycie, w Genewie, w Kopenhadze, w stolicach państw skandynawskich dzienniki poranne i wydania wieczorne spierały się o Evę, godząc się na jedno, że wielka artystka winna czy niewinna będzie oczywiście ułaskawioną, a po wojnie powszechna amnestja zwolni ją z więzienia.
Na szerokim świecie, dokąd wojna nie sięgała bezpośrednio, imię i losy Evy Evard na kilka godzin, na jedną dobę wygórowały nad wszelkie sprawy dnia, nawet ponad komunikaty z placu boju.
W Paryżu komentarze prasy do wyroku były naogół skąpe, zaledwie parę szczególnie zacietrzewionych dzienników nacjonalistycznych splunęło na
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/248
Ta strona została przepisana.