Chwieje się, pada na kolana, zalewa go fala śmiertelnego oparu, która wydarła się z kolosalnych zbiorników i idzie murem na miasto w potwornem zgęszczeniu, nieznanem na żadnem polu bitwy... Dusi się, zaraz zemdleje... Wpadają ludzie w maskach i rzucają się z nożami na tajemniczą znakomitą osobę, zdzierają gumowy kołpak, maskę. Przez mgłę śmierci widzi profesor Wager, w ostatniej swej chwili poznaje — to ginie młoda nadzieja Niemiec, wódz piątej armji, kronprinz cesarski, następca tronu... Jeśli go nie rozszarpią żołnierze, zabije go Żółty Krzyż...
Okropnie naciskało na mózg senne widziadło, tak osłabł, że ledwie się trzymał na kanapie przedziału, myśli zmąciły się, a stare spracowane serce dygotało, zamierało, kłóło boleśnie. Odmieniło się w nim wszystko, wróciło najgorsze.
Pociąg ruszył dalej a on zapytywał siebie, poco wyruszył w świat, poco jedzie wplątywać się nanowo w straszliwą sprawę wojny, gdy mu bardziej przystoi pościel śmiertelna i trumna — ukojenie, zapomnienie i spokój wieczny?
Martwa, potężna, nieubłagana siła niosła go pędem przez niziny nadreńskie, mijały pola, lasy, wsie i miasta ukochanej, otulonej w żałobę ziemi niemieckiej. Nie było tu jednej chaty, gdzie nie brakłoby ojca, albo męża, lub syna. Poszli i któż wie gdzie nimi cisnął rozkaz wojny... Walczą w Turcji, w Bułgarji, we Włoszech, w Rumunji, na rubieżach
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/25
Ta strona została przepisana.