Evard, szlachetnej, niezależnej nie mógł zbudzić się żywiołowy szczery odruch, gdy znalazła się w Niemczech i na własne oczy ujrzała całą naszą niedolę i bohaterstwo?
Od słowa do słowa. Zapaliła się kłótnia, rozgorzała i w pewnej chwili, gdy już padły rzeczy niecofnione, urwała się. Tym razem nacierał kapitan Kunert, zazwyczaj tak powściągliwy, wybuchła w nim niespodzianie twarda niemiecka zawziętość. Nie mógł inaczej, dzisiaj nie mógł żadną miarą, albowiem dziś właśnie stało się oczywistem, że tocząca się od dwóch tygodni walna rozprawa o zwycięstwo, druga bitwa nad Marną skończyła się klęską Niemców, w dzisiejszym komunikacie sami się przyznają, że zostali wyparci, zagnani aż za rzekę Vesle.
Poszło im o Evę Evard, którą uwielbiali obaj, a w istocie...
Nic — żadnym wysiłkiem duszy, żadną mądrością niepodobna wznieść się ponad wojnę — jest zbyt potwornie ogromną.
Teraz milczą. Już ich rozdzieliła śmiertelna nienawiść, jakby cudem w jednej chwili odbudowały się między nimi linje okopów, najeżone bagnetami, usadzone gniazdami karabinów maszynowych, pełne miotaczy min, miotaczy ognia, granatów, gazów. Poszły wniwecz filozofja pacyfizmu i zbratanie w przyjaźni.
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/256
Ta strona została przepisana.