Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/258

Ta strona została przepisana.

się zawarła, tu się zgubiła cała — wiedziała że stąd nie wyjdzie żywa i do życia, nie wyjdzie inaczej jak jeno w ów dzień niedaleki — jutro, pojutrze, za tydzień — na miejsce egzekucji. Tuż za bramą St. Lazare czekała na nią śmierć.
Towarzyszki więzienia jedna przez drugą przysięgały jej, że będzie ułaskawioną, poczciwe kobiety były kategoryczne i niezachwiane, jakgdyby posiadały tajemne informacje z kancelarji Prezydenta Republiki lub z Głównej Kwatery generała Pétaina, ale oczywiście nic opierały się na niczem, jeno na swojem dobrem sercu. Klucznica korytarzowa madame Le Pailleur jako osoba poniekąd urzędowa była już znacznie powściągliwszą. Zakonnica oddziałowa siostra Melanja ufała miłosierdziu boskiemu, które nie ma granic. Lekarz więzienny odwiedzał ją dwa razy dziennie z bromem, z kroplami, z proszkami, które Eva odrzucała z pogardą, gdyż czuła się zupełnie zdrową, doktór unikał najlżejszego napomknienia o wyroku, a dyrektor St. Lazare i jego zastępca wogóle przestali się pokazywać.
Maître Lourthier wpadał codzień bodaj na dziesięć minut, opowiadał szybko i mętnie o swoich niezmordowanych zabiegach, ale wystrzegał się łudzić Evę wygórowaną nadzieją. Oczywiście, nikt nic nie może zaręczyć... Wszystko jest najzupełniej możliwe... Opinja nie jest bynajmniej bezwzględnie wrogą, gazety milczą — to dobrze. Gorzej, że wśród ludzi paryskich zapanowała dziwna obojętność dla sprawy... Czas wyjątkowo niepodatny dla jakich-