uśmiechnięte, głośne, górne życie, zbudzona przez gorzki zawód wzrastała z dnia na dzień w więzieniu podczas śledztwa. Poznała pustkę i fałsz środowiska, gdzie od dziesięciu lat królowała wśród hołdów. Przyjaciele, wielbiciele, zaprzyjaźnione domy, mizdrzący się, podrygujący dygnitarze, histerycznie rozkochane damy, prasa uniżona i aż do obrzydliwości przypochlebna, wielkie recepcje na jej cześć, bankiety...
Cóż to było?! Sen? Urojenie?
Nikt nie okazał jej serca, nikt nie zaufał, nawet nie spytał po ludzku o prawdę. Odepchnięto ją od wszystkich drzwi jak zapowietrzoną, choć jeszcze nie ciążyło na niej żadne hańbiące podejrzenie, a potem, gdy dostała się do więzienia, opinja napiętnowała ją na długo przedtem zanim skazał ją sąd — co za ohyda... Oto świat, który stworzył i wywyższył Evę Evard, okrył ją sławą, obsypał zaszczytami i bogactwem — niechże się zapadnie w mrok i nicość, aby ustał wreszcie ten haniebny smród obrzydzenia, którym jej każą oddychać. Trzeba uciekać, uciekać, a niema zakątka ziemi ani najdzikszej puszczy, ani takiej wyspy zagubionej na oceanie, gdzieby jej nie dosięgła pamięć niezawinionej krzywdy i odraza do świata. Nie wyżyje Eva Evard z tym ciężarem w duszy — trzeba umrzeć.
Nieposkromiona, zawzięta ekstaza buntu przeciw; wszystkiemu co jest pchała ją ku śmierci.
Szło swoim zwykłym trybem szare życie celi Nr. 12. Eva prosiła swe towarzyszki, aby nie mówiły
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/264
Ta strona została przepisana.