Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/267

Ta strona została przepisana.

na zawsze? A choćby umorzono karę i roztworzono przed nią bramę St. Lazare... Cóżby poczęła, wypchnięta przemocą cudu na tę ulicę St. Denis, z powrotem między ludzi?
Na tę myśl otrząsała się z odrazą, świat ją przerażał swoją pustką, swoją bezbrzeżną nudą. Jużby nie zdołała żyć na nowo. Jest złamana, nawpół zdruzgotana, zabita.
Nie!
Raczej przekroczyła granice ludzkie, wyszła już poza wszystko co jest z tego świata. Dostąpiła najwyższej mądrości. Poznała prawdę o życiu i śmierci człowieka.
Bywały chwile, gdy już odczuwała niewysłowione tchnienie idące stamtąd. Zdarzały się mgnienia jak błyskawica, których tysiąc zmieściłby się w jednej sekundzie, przenikliwe, niedozniesienia rozkoszne momenty objawienia i ekstazy w obliczu otchłannej tajemnicy. Wabiło ją niezwalczonym czarem, porywało i wchłaniało w siebie Wielkie Nieznane.

W tydzień po wyroku Eva z przymusem i z nudą pomyślała wreszcie o pewnych sprawach ostatnich. Obyczaj czy obowiązek a raczej konwenans, który w śmiesznych rzeczach ludzkich miesza się do wszystkiego, nakazuje skazańcowi w obliczu śmierci pisać ostatnie listy, pisać swą ostatnią wolę, by zarządzić tem, co zostaje po nim na ziemi. Pełne powagi są słowa Pisma — rozpraw dom twój, albo-