Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/274

Ta strona została przepisana.

ich Kanclerzach i ministrach, o prezydentach wojujących republik i ich demokratycznych parlamentach. Te naczelne czynniki wojny zbyt są zaprzątnione mordowaniem się wzajemnem, lizaniem swoich ran oraz fabrykacją kłamstw, mających za zadanie osłonić ich przed odpowiedzialnością za cudzą krew przelaną i za własne kolosalne błędy. Filozoficzni czy ewangeliczni moraliści, socjologowie — pacyfiści o wielkich imionach, siedzący w zaciszu państw neutralnych, zbyt są przytłoczeni uczonością tudzież własną szlachetnością, by mogli spostrzec żywą prawdę wojny. Zresztą, brak im odwagi, jedni nie śmią porwać się przeciwko histerji i zdziczeniu opinji całego świata, a reszta poprostu po ludzku boi się omylić w ocenie zjawisk i w stąd płynących proroctwach. Najlepsi z nich milczą, pomniejsi w licznych broszurach, artykułach, wywiadach produkują swoje gorzkie żale i górnolotne frazesy. Wypadało, że ktoś inny musi ich zastąpić. Któż to będzie?
Von Senden nie uląkł się ogromu zadania ani nawet własnej wielkości. W zażaleniach do władz pisał o swoich wielkich zamiarach z perfidną intencją umocnienia kogo należy w przeświadczeniu, że jest obłąkanym manjakiem, bo tak mu wypadało z wyrachowania jako symulantowi, który chciał uniknąć sądu i kary, ale wiedział doskonale, że znajduje się w pełni zdrowia intelektualnego, a od niejakiego czasu ma w sobie poczucie z dnia na dzień wzrastającej genjalności. Jakto — aż tak? No tak.
Tajemnica wojny nie da się ogarnąć odrazu