ale sam pomysł uznawał za płód obłąkanej wyobraźni.
Karty polowe od przyjaciela dochodziły go co parę dni, były skąpe i nijakie, wkońcu ochotnik Helm uskarżał się na wyczerpanie i lękał się, by go nie odesłano do szpitala.
—...Chciałem okazać hart i męstwo — a tu masz... Byłaby to w mojem położeniu tak haniebna farsa... Śmiej się, przyjacielu, ile wlezie i to za nas obu, bo ja nie będę ci mógł wtórować. A teraz... Nie wiem nawet jak zacząć o tragicznem wydarzeniu w Luisenparku, o czem dowiedziałem się z gazet, spóźnionych o dwa tygodnie — przerzucono nas daleko, jesteśmy w ciągłym ruchu i poczta goni nas po świecie. To też od ciebie nie miałem dotychczas ani słówka i czuję się bardzo osamotniony, nie mam pojęcia gdzie się znajdujesz i co się z tobą dzieje w następstwie wiadomego faktu...
Von Senden był oburzony, mijały dwa tygodnie od czasu, gdy tak zwany Helm wyprawiony został w pole z kadry w Kolonji z bataljonem marszowym. Nie wiedział gdzie znajduje się jego pułk, ale armje są w odwrocie na tylu odcinkach frontu, że niepodobna, aby aż dotychczas nie dało się znaleźć dogodnego momentu. Jego kapitan Claude Déspaix też nie dokazał jeszcze cudu, ale spisywał się lepiej — nie tracił czasu, już w dziesięć dni po przybyciu na pierwszą linję notował w swoim dzienniku:
...Na patrolu nocą zabłąkałem się w lesie. Przespałem resztę nocy pod stogiem. O świcie obudził
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/292
Ta strona została przepisana.