dnie wszystkich przewrotów w dziejach ludzkości tkwią drobiny niedostrzegalne dla rozumu, pozornie ultra mikroskopowe co do swego znaczenia, w istocie zaś o wadze gatunkowej wprost niezmiernej.
Więc...
Von Senden żałował, że nie ma pojęcia o wyższej matematyce ani o filozofji, ani zresztą o żadnej innej dyscyplinie wiedzy poza swojem rzemiosłem żołnierskiem, które nazywają szumnie nauką wojenną. Nic nie ułatwiało mu przekazania drugiej istocie swojej zaiste niesłychanej idei lub choćby zamącenia jej ostrości analogjami naukowemi lub w ostateczności bodaj jaką taką terminologją. Cóż, trudno...
Teologja w ciągu stuleci uzbierała i skatalogowała w oficjalnem credo sporo dowodów istnienia Boga i operuje niemi na użytek tych nielicznych, którzy dla umocnienia swej niezupełnej wiary radziby dotknąć rozumem sprawy niepojętej i wkońcu ani wierzą, ani wiedzą, ale — ludzka to rzecz — z tą parodją dowodów jakoś łatwiej im dźwigać brzemię wielkiej tajemnicy. Trudno, nie równać mu się z teologami, trzeba natchnąć Déspaix’a wiarą. Gdy go poprosi serdecznie a da mu trochę czasu do namysłu, kto wie, może i uwierzy...
...Że wojna światowa wraz ze wszystkiem, czego już dokonała i co zdoła jeszcze nabroić, ze wszystkiem, co pociągnie za sobą w nieobliczalnych następstwach na całe pokolenia...
Tu się nieco zająknął — czyżby się przestraszył
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/298
Ta strona została przepisana.