Nareszcie.
O tem można zagadać, sprawa sensacyjna — zwyczajna szara teczka jak tysiąc innych. Orzeczenie sądu wojennego. Motywy wyroku. Protokuł śledztwa. Protokuł przewodu sądowego. Dokumenty obciążające. Tezy komisarza rządu. Tezy obrońcy. Memorjał obrońcy, złożony naczelnemu wodzowi armij francuskich. Sprawozdanie specjalnej sekcji sądów wojennych i polowych przy Głównej Kwaterze. Jednogłośne zaopinjowanie sekcji — brak jakichkolwiek danych rzeczowych lub formalnych do rewizji wyroku. Wszystko w porządku. Wreszcie gotowy, wypełniony formularz, orzekający zatwierdzenie wyroku — data dzisiejsza — puste miejsce na podpis naczelnego wodza.
Generał z piórem w ręku zagadał dobrodusznie, po przyjacielsku, tak, jakby kłótnia nie miała wcale miejsca.
— Ciekawa sprawa, mam tu właśnie na stole Evę Evard...
— A tak, słyszałem, skazali ją w zeszłym tygodniu, a teraz przyszło to do pana... To jest typ! Ach, te tajemnicze damy o niepewnej narodowości, szwędające się między walczącemi stronami po krajach neutralnych, wszędzie ich pełno... To są prawdziwe hieny wojny. Nie można się od nich opędzić, a niezmiernie trudno którą złapać i wsadzić, wszędzie mają wysokie stosunki, drwią sobie z wywiadowców i z kontrwywiadowców, hasają po świecie, żerują tu i tam, i na nas i na tamtych, bezczelnie
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/319
Ta strona została przepisana.