i bezkarnie... Więc jak się nareszcie da pochwycić którą trafem — jedną na sto — to niechże już taka pani zapłaci godnie...
Premjer zagadał chętnie i z ożywieniem, rad, że generał przerwał milczenie — i on chciał się pogodzić.
— Cóż mówią w Paryżu? To osoba poniekąd znakomita? Bardzo znana w świecie...
— Jakoś nie mówią. Spodziewałem się licznych interwencyj, ta szelma kokietowała wielu nader wpływowych panów z parlamentu, z prasy, ale jakoś nikt nie przychodził, nie potrzebowałem nikogo wyrzucać za drzwi. Coprawda był jej adwokat, ale tego załatwili beze mnie. Zapewne zajechał i do Provins?
— Był, ale mnie nie zastał, siedziałem na froncie, zostawił jakiś papierek.
— Adwokat, jak to adwokat, ale wogóle nikt się za nią nie ujął. To znamienne. Gazety nie wypowiadają się. Opinja jest jednomyślna. Nasze sądy wojenne od czasu afery Dreyfusa odzyskały zaufanie kraju, kosztowało to — ha-ha-ha — trochę zachodu, ach, co to za dawne czasy... Było się nieco młodszym, panie generale... Ja staczałem homeryckie boje z soldateską o Dreyfusa, o Picquarta, o Zolę, a pan, jako młody porucznik...
— Już kapitan!
— Więc młody kapitan Pétain kupował wówczas złotą szablę honorową dla...
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/320
Ta strona została przepisana.