Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/322

Ta strona została przepisana.

do naszych bohaterskich dziejów jako premjer i minister wojny — to inna rzecz. Nieporozumienie historji, zwyczajny kawał...
— Otóż, gdy po buntach żołnierskich zaczęły się sądy polowe, nie miałem chwili spokoju, telefony, telefony, interwencje, łzy, błagania, wreszcie groźby. Nagwałt napoczekaniu rosły legendy o hekatombach, o okrucieństwie Głównej Kwatery, o osławionych „morts de Châlons“. A naogół na parę tysięcy oskarżonych zostało skazanych na śmierć tylko stu pięćdziesięciu trzech — a ile wyroków wykonano? W to właśnie nikt z nas nie wierzy i nie uwierzy nigdy — zaledwie dwadzieścia trzy!... Wreszcie pewnej nocy o godzinie drugiej budzi mnie dyżurny adjutant — pan minister wojny przy telefonie. Wyłażę z pościeli bez wielkiego humoru — o co idzie? — Na siódmą rano wyznaczona egzekucja.. Prosty żołnierz... zamieszany w awanturę... pobił oficera... Ale to żołnierz wyjątkowy, żołnierz, który... Który i który... Istotnie był to żołnierz osobliwy, Alzatczyk nie wzięty jeszcze do wojska przekrada się przez linje niemieckie, pan rozumie, co to znaczy? Zuch, morowiec. Zaciąga się u nas na ochotnika i walczy jak anioł, jak djabeł, dwa razy ranny, kilkakrotnie cytowany w rozkazie pułku, raz w rozkazie korpusu — znakomitość... Oczywiście dekorowany Krzyżem Wojennym, Legją Honorową, wreszcie Medalem Wojskowym. Sąd połowy długo się namyślał — ale, na Boga — rozbrojenie i pobicie oficera w czasie woj-