...Eva, zaczytana w cudownej książce, zapomniała, że dawno minęła godzina wpół do jedenastej, dopiero łomotanie w okno i dudniący głos starego François, stróża nocnego, wyrwał ją z oczarowania. Zrywa się natychmiast i przekręca kontakt, podbiega do okna i otwiera małą szybkę, woła w mroźną noc:
— Przepraszam, panie François, bardzo przepraszam! Zapomniałam... Proszę nie meldować w fabryce! Bardzo proszę nie mówić ojcu...
— Przedwczoraj było to samo, dlaczego ty mała wysiadujesz po nocach? Głupia, może spać a nie śpi... Stary zapłaci karę...
— Już nigdy — przenigdy, dobry, kochany panie François!...
Urwał się czar cudownej książki, zgasły ukochane i nienawistne, dobre i złe postacie, ktoś przeciął ich niesłychane losy, wyrwał ją z nadziemskiego upojenia. Obrzydły dziadyga zepsuł jej wszystko. Teraz jej się wydaje, że nie warto było śmiać się i radować ani płakać i rozpaczać nad tą książ-
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/324
Ta strona została przepisana.
XXI