Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/325

Ta strona została przepisana.

— cóż, to tylko książka, a ludzie w niej zmyśleni...
Ogarnia ją pustka, smutek i znajomy strach przed samotnością, nagle za wyją, zajęczą piły tartaków, strojąc się w akordy, rozłamując się w zgrzyty, prześcigając się nawzajem, piejąc, jęcząc, zawodząc na sto głosów. Zapomniała o świecie, zapomniała o piłach, pochłonięta książką. Jodłowa pusta izba dźwięczy furją pił, zajadle żrących drzewo. Na wspaniale wzorzystych szybach, skutych mrozem, łuna świateł od tartaków iskrzy się brylantami — jest to piękne, ale strasznie złe. Wnet po kątach zaczną wzdychać duchy pokutujące, tajemne strachy już gotują się opuścić swoje nory pod podłogą, będą wyciągać ohydne cielska przez wąskie dziury i pełzać dokoła izby, przewalając po skrzypiących deskach wężowe, ciężkie, miękkie, oślizgłe skręty... Eva skacze do łóżka, nakrywa się z głową, dygoce, modli się, zatyka uszy. Tuli do siebie cudowną książkę i usiłuje snuć dalej przerwaną opowieść, po swojemu prowadzi dalej i spiętrza intrygi, wymyśla przygody, niespodzianki, po swojemu rozstrzyga losy tamtych ludzi, ratuje i nagradza nieszczęśliwych, bez miłosierdzia karze zbrodniarzy. W zapamiętaniu nie wie, kiedy usypia, a powieść z mnóstwem ludzi, z ich sprawami, z radością, z bólem, ze łzami wchodzi za nią w sen. Ale przez sen czuwa i wyczekuje, pamięta, że to dziś czwartek — ach, żeby nie przespać...
...Piękny, rycerski Marek hrabia Duvernois ją