Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/370

Ta strona została przepisana.

kładły się stygmatem tragizmu na tych rysach już śmiertelnie pobladłych. W kątach ust ledwie dostrzegalny uśmiech krył odmęt zastygłego bólu. Linja ciała skręcona w bezwładnym, martwym upadku... Szary kostjum na piersiach, na ramionach już przesiąkał krwią...
Zdawało się, że pod łukami brwi natychmiast podniosą się posiniałe powieki i zamordowana spojrzy jeszcze raz na ludzi, wówczas wszyscy odgadną jej krzywdę i poznają popełnioną zbrodnię. Z wrzaskiem przerażenia rozbiegną się lub padną na miejscu od ciosu tego spojrzenia mordercy niewinnej, zakamieniali w służbie nieludzkiego bezprawia wojny... Natychmiast rozprzęgnie się asystująca kompanja, która na komendę — „Prezentuj broń!“ — oddaje należne honory przed majestatem tryumfującej sprawiedliwości. Żołnierze nawykli do krwi, żołnierze wielkiej wojny rozsypią się w popłochu, gdy te oczy powiedzą im — co uczyniono...
Koniec filmu — zdawało się, że lada chwila zgaśnie w oczach kobierzec murawy, szary, kamienny mur, zielone gałązki berberysu, zwieszające się z nasypu, i trup Evy Evard. Na sekundę wszystko pochłonie ciemność i za sekundę znów błyśnie światło, umknie z oczu i ujdzie z serc czar i omamienie sztuki...
Ale tak piękną nie była w żadnej swojej kreacji.
Dwanaście kul przeszyło i podarło jej ciało, ani jedna nie ważyła się drasnąć tej radości i chluby świata, rysów oblicza, umiłowanego po wszystkich