Claude, przewrócony i zdeptany w tumulcie masowej ucieczki z drugiej linji okopów, porwał się na nogi i pobiegł krętym, głębokim rowem. Zawadzało mu na każdym kroku mnóstwo porzuconej broni, worków, płaszczów, hełmów, skrzynek z nabojami. Nigdzie żywej duszy.
Na jednym z trawersów okopu wpadł na porucznika o nieprzytomnych oczach z fanatycznym skurczem w twarzy, który ze spokojną, metodyczną zawziętością zbierał granaty i wiązał je drutem w pęki, nie zatrzymał go, nic odezwał się słowem, ledwie rzucił nań spojrzenie, z którego ziała śmierć.
Zaledwie odbiegł na sto kroków od samotnika, zaklekotało i zgrzytnęło mu nad samą głową żelaziwo, zabrzękły jakby łańcuchy. Skulił się do ziemi i dodał pędu, wnet utknął wśród chaosu pokrzyżowanych karabinów, szpul z drutem, drewnianych pali. Odwrócił się w trwodze i w rzednącej mgle ujrzał, jak kolosalna, pomalowana w ochronne pasy i pręgi machina przechyliła się żelaznem cielskiem wtył i we mgnieniu oka opadła, zmiażdży-
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/373
Ta strona została przepisana.
XXV