Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/376

Ta strona została przepisana.

wem do lasu, który był tuż i dawał lepsze szanse od granatów. Nagle przycupnął przy ziemi, przywarował — drugi czołg zawisł nad okopem, ważył się przez długą chwilę, aż z chrzęstem i szczękiem zwalił się, zatrzęsła się ziemia. Przeszedł. Nie mijając kępy młodych drzew, naparł na nie, powalił wszystkie, wydarł z korzeniami i klekocąc, dzwoniąc i stękając motorem, rwąc i krusząc gałęzie, wbijając je w ziemię, przeczołgał się dalej.
Pierwsza linja ataku... Jak głęboko sięga kolumna? Claude, zarówno jak dowództwo niemieckie, nie znał taktyki czołgów, była to rzecz nowa, wiedział tylko, że za czołgami pod ich osłoną posuwa się piechota, a dalej cała linja bojowa. Przeć w stronę nieprzyjaciela, lawirować między straszliwemi machinami? Iść w rozpaczliwy ogień zaporowy artylerji niemieckiej, który zapewne niewiele zaszkodzi czołgom, ale...
Postanowił trzymać się okopu. Przeczeka pod dobrą osłoną, da przejść całemu atakowi czołgów, będzie manewrować w razie, gdy na niego który natrafi zbyt blisko — byłoby szaleństwem kusić się o porozumienie z osadą — jak go tylko spostrzegą, ustrzelą natychmiast... Tak doczeka czołowych patroli francuskiej piechoty... A może to będą Anglicy? Amerykanie?
Ogień artylerji wzmagał się, nisko, tuż nad głową dopadając ziemi, wyły, hurkotały, prując powietrze, ciężkie pociski. Padały niedaleko, wybuchy coraz częściej zlewały się w jeden niemilknący