Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/64

Ta strona została przepisana.

nich najgorętsze pragnienie wiary, cudu.
— Chryste... Chryste...
Chrystus był nieubłagany. Odtrącał jego wzloty ku niebu. Najwyższe, nadludzkie miłosierdzie odwracało się od starego grzesznika.
— Chryste... Zważ, o co proszę i błagam...
I nagle profesor Wager odgadł, że Chrystus nigdy nie wysłucha jego szczerej intencji, ani kornych, z głębi duszy płynących modłów. Nie godzi się wzywać Go o pomoc w pracy nad odkryciem substancji „W“, w świętej sprawie zbawienia ojczyzny...
Dlaczego?! Albowiem taka modlitwa to urągowisko żywej prawdzie Ewangelji, bluźnierstwo... Ojciec Jezuita czeka nań w konfesjonale ze swoją mądrością, z rozgrzeszeniem i błogosławieństwem, ale Chrystus...
Ogarnął go zamęt. Gdzież prawda? Zmuszony, stargany zabłąkał się po ratunek aż do kościoła. Kościół katolicki w imię niemieckiego Boga w Trójcy świętej Jedynego był z nim... Chrystus — przeciw... Papież zachowuje neutralność...
Zawikłany w sidła teologiczne, odepchnięty od źródła żywej wiary, obalony moralnie, na sekundę ujrzał absurd swego życia. Na sekundę ujrzał całą zbrodnię swych nieśmiertelnych zasług i niezgłębione bezeceństwo wojny. Otrząsnął się i powróciło wszystko dawne — powszednie, beznadziejne, niepotrzebne życie. Powstydził się swego poniżenia.
Oglądał się podejrzliwie, czy nie podpatruje go