kiegoś sztucznego niewypowiedzianego bytu, zawieszonego już poza życiem a jeszcze przed progiem nieznanych światów.
Tak wlokły się jakby poza nim dnie i noce. Nadeszła noc, gdy niewiadomo czemu o pewnej godzinie uczynił się jasny dzień i jasna dawniejsza myśl wydarła się na chwilę z omamienia. Odrazu zrozumiał co znaczy krzątanina w pokoju i domyślił się co ma nastąpić. Podbito poduszki, dźwignięto go na posłaniu, ujrzał skupione uroczyste twarze, to Rita, zacny Helm i nawet — szwagier Niemeyer, snać opuścił swoje pająki i specjalnie przybył z Hannoweru... Po drugiej stronie łóżka stoją baron von Tchben-Gerth, co jest jednak trochę dziwne, i — co za radość — Kurt! Obie połowy drzwi od gabinetu roztwierają się same, wszyscy zwracają głowy w tę stronę, a on ze wzruszenia przymyka oczy.
— Panie tajny radco! Panie profesorze Wager! Ten generał mówi głosem donośnym, oficjalnie i uroczyście, i oburącz trzyma niewielkie safjanowe pudełko, po obu jego bokach dwaj inni generałowie stoją sztywno w postawie służbowej przy szablach, trzymając pod pachą pikelhauby, obszyte zielonkawem płótnem. Za plecami generałów tłoczy się gromada oficerów. Głos głównego generała recytuje długo i płynnie jego zasługi — Wager aż się zdumiewa — ileż ich było!... A teraz...
— Za pociski „W“, które nieporównanem swem działaniem rzuciły popłoch na armje nieprzyjacielskie... Które otworzyły nam wolną drogę na Paryż
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/79
Ta strona została przepisana.