Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/87

Ta strona została przepisana.

tem M-e Lourthier, protegowanym senatora Guillet-Goudona, zdumiewając świetnego przedstawiciela paryskiej palestry swoją przenikliwością i wyrobieniem życiowem. Ale narówni z zupełną trzeźwością w traktowaniu rzeczy w godzinach niejako urzędowych najchętniej oddalała się od siebie samej i, jakby zapominając o niezaprzeczonej powadze położenia, zagłębiała się w obserwację całej awantury.
Było to porywające studjum ludzi, świata, a przez poznanie ich na tle sensacyjnej afery dopiero widziała i przenikała do głębi samą siebie. Eva Evard występowała przed nią plastycznie i objektywnie jak na jaskrawo prześwietlonym ekranie. Jej ciekawość wzrastała z dnia na dzień, czekała z niecierpliwością i zgadywała naprzód jak dalej będzie się rozwijał dramat osobliwej kobiety, rzuconej w odmęt intrygi, a jeżeli nadchodził moment strachu, był on raczej strachem widowiskowym i odczuciem artystycznem pewnych niespodzianych lub groźnych zwrotów toczącej się przed nią akcji.
Czy bohaterka podoła walce z potęgą pozorów? Z potęgą państwa, będącego w stanie straszliwej wojny i przez to zmuszonego do tępienia na ślepo wszelkich dowiedzionych czy tylko domniemanych zakusów wroga? Z potęgą opinji, zgnębionej przez świeże klęski i nadewszystko chciwej pomsty — mniejsza o to, Kto i czy słusznie lub mniej słusznie pada jej ofiarą?
Bez goryczy obserwowała obojętność lub zdradę ze strony znajomych, wielbicieli i przyjaciół, któ-