Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/88

Ta strona została przepisana.

rych miała bezliku, ci biedni, pożałowania godni ludzie byli wszak o tej porze tylko spłoszonem stadem, które miota się i gna naoślep pod wichrem i piorunami losu. Czyżby można wymagać od nich zimnej rozwagi lub tembardziej wierności w przyjaźni wobec widma zdrady?
Bez oburzenia i nienawiści myślała o podłej zemście generała Sittenfelda, która, choć niestwierdzona w śledztwie, była jednak dla niej oczywistą — bo inaczej jakimż cudem doszedłby do 11-go Biura jej nieszczęsny własną ręką napisany memorjał, który z całą lekkomyślnością zostawiła była w rękach generała? Zagubiła go zeszczętem z pamięci, a jednak on ją odnalazł i wojskowy sędzia audytor major Lejard pewnego dnia wydobył go z teki i położył przed nią na stole.
...Widzów przenika dreszcz zgrozy, widmo zguby zagląda w struchlałe oczy bohaterki — klasyczny efekt filmowy...
Ze strony Sittenfelda było to haniebne, ale Eva dobrze wiedziała, do jakich granic był on zdręczony przez nią i poniżony w swych uczuciach i w swej niepohamowanej żądzy. Zemsta była jego prawem, a że wybrał właśnie tak plugawą, była to już rzecz drugorzędna i raczej wywołana okolicznościami niezależnemi od niego — chciał zabić, a gdy mu uszła do kraju wroga, nie mógł jej dosięgnąć inaczej.
Eva nawet w rzadkich, zresztą, złych swoich godzinach więziennych nie dopuszczała myśli, że może być skazaną na jakiś rok lub dwa, jak ją do te-