Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/90

Ta strona została przepisana.

i groźnego, gdy wie, z czem ma do czynienia i na czem się to wreszcie musi skończyć? Zdawało jej się, że wszyscy jakby się zmówili, żeby dokoła jej rozgłośnej afery odgrywać jakąś komedję grozy — tragikomedję, potrzebną chyba jedynie dla uspokojenia podnieconej opinji. Czyż komedja w swym ostatnim akcie dojdzie aż do wyroku skazującego? Do tego jednak prowadziła wprost żelazna logika absurdu.
Eva bynajmniej nie miała chęci nadstawiać głowy dla logicznego przeprowadzenia tej komedji pomyłek, ale całkowite uwolnienie byłoby, biorąc rzecz z punktu widzenia artystycznego, nieszczególnem zakończeniem. Cóż banalniejszego nad szczęśliwy koniec — ów „happy end“, którego doktryna, obliczona na poklask ciemnego tłumu, psuje najlepsze filmy amerykańskie...