włoce i leżał bez ruchu nakształt manekina, służącego dla pokazu przeciwgazowego, na podobieństwo poczwarnej mumji, odkopanej przypadkowo na dalekim archipelagu Australazji czy Melanezji z pod ruin grobowca nieznanego ludu, który miał swoje własne wymyślnie okropne i okrutne pojęcie i wyobrażenie o grozie śmierci.
Claude siedział nad nim cierpliwie i bezmyślnie, gdy nagle doszły doń zgóry łagodne tony, zgłuszone przez belkowanie stropu. Z paru ledwie dosłyszalnych akordów poznał „Niedokończoną Symfonję“ Szuberta...
Skradał się, nasłuchując na schodach, zatrzymywał dech w piersiach i czekał — otoczyła go martwa cisza, ta sama, którą znał naprzód, zanim jeszcze postawił nogę na pierwszym stopniu schodów. Ruszył ostrożnie nagórę z rozpaczą kłamanego złudzenia, które natrząsało się z niego. Również ukradkiem jaknajciszej podchodził do drzwi mieszkania Rity na pierwszem piętrze i zatrzymał się, nie śmiąc dotknąć bronzowej klamki — a nuż, a nuż? Czem w istocie jest rzeczywistość? Czem ludzka świadomość, wreszcie — sama pamięć o wydarzeniach?
Nędzne te sztuki pogrążały go w poniżeniu, w którem była jednak jakowaś osłona przed ogromem nadchodzącego nieszczęścia. Ono szło! Jeszcze sekunda zamętu, jeszcze oczy mrużą się przed niem jak w burzę w mroku nocy przed oczekiwaną lada chwila błyskawicą...
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/98
Ta strona została przepisana.