Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/121

Ta strona została przepisana.

wolucja zniszczy u nas wiele, ale zniesie ona dynastję, monarchję wraz z calem prusactwem, zabije bismarkowską pychę, przemoc, cynizm, junkierstwo, urąganie ludzkości... Ona wyłoni nowych ludzi, mocnych wielką ideą ludzkości, z okopów przyjdą Nowe Niemcy. I gdyby nasz Kurt dożył tej godziny, on byłby wodzem odrodzonego narodu...
— Ciszej, ja nie chcę przez ciebie wpaść w głupią awanturę!
— Dobrze, ciszej. Wiesz, co nas łączyło z twoim synem. On był ozdobą mego życia. Spędził w moim domu sześć lat — od dziecka do matury. Kochałem go jak rodzonego syna...
Widząc łzy starego człowieka, profesor Wager nie mógł się opanować i załkał głucho, odwrócił się, przywarł do zimnej ściany wagonu i długo ocierał sobie oczy. Zły na siebie, zawstydzony i wzruszony, gotów zarówno odepchnąć i sponiewierać tego uzurpatora, który rości sobie jakieś prawa do jego syna — jak i rzucić mu się w objęcia.
— Nie wstydźmy się, Wager... Nie wstydźmy się sami przed sobą... Kochajmy jego pamięć... Przyniosłem tu właśnie... To z mojej strony wielka ofiara... Ale zwrócisz mi te listy?... Bo — dziwactwo, naturalnie — ale tak sobie postanowiłem, żeby mi tę paczkę włożono do trumny... Kurt pisywał do ciebie z frontu, ale przez pocztę polową. A ja mam od niego kilkanaście listów, przesyłanych przez zaufanych kolegów, którzy przybywali na urlop do naszego miasta. Listy bez żadnej cenzury! Pisał to,