Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/126

Ta strona została przepisana.

ten najchytrzejszy wróg Niemiec, nabrał nas haniebnie, wytrącił nam z rąk jedyny groźny oręż, który w swoim czasie, przed dwoma laty, mógł był przeważyć szalę. Teraz zapóźno. Na wiosnę Ameryka runie na nas, wyczerpanych, ogłodzonych...
— Zaraz. Patrzmy na to, co mówią cyfry. Zatopiliśmy od lutego, od dnia rozpoczęcia wojny podwodnej bez zastrzeżeń...
— Tak, tak! A ile naszych łodzi zginęło? A ile setek tysięcy tonn dołgano dla podtrzymania ducha?
— Anglja nie wytrzyma do Nowego Roku...
— Gott strafe England! Miljony niemieckich jołopów pozdrawiają się codzień temi słowy zamiast „Dzień dobry“ i myślą, że od tego zginie Anglja!
— Gott strafe England — zaskrzeczał czyjś głos przenikliwy i ochrypły z zapchanego korytarza — Und Peru, und Panama mit Paraguay, Gott strafe das ganze Briefmarkenalbum! Hi-hi-hi!
— Czas nareszcie spojrzeć w oczy prawdzie... Cały świat idzie przeciwko nam.
— A tośmy się ubrali!
Przedział był natłoczony jak zazwyczaj w tych czasach, w rzadkich cywilnych pociągach. Gadanie, spory o wojnie, złowrogie wróżby i jeszcze głupsze odgrażanie się i znowu plotki... Jakie to niemiłosiernie nudne! Profesor, nie zważając na gadaninę, spostrzegł jednak, że do niedawna jeszcze byłoby nie do pomyślenia, żeby pozwolono sobie wyplatać takie herezje w wagonie, wobec ludzi nieznajomych,