to długo, wreszcie jeden z rycerzy, ten w długim powłóczystym zielonym płaszczu aksamitnym, który zawsze stał za tronem królewskim wsparty na mieczu, przekroczył złotą ramę i wyszedł na środek salonu. Za nim wykradł się śliczny biały chart, który na obrazie leżał tuż nad dolną ramą u stóp królewskich z głową opartą na łapach i patrzał uważnie i tak rozumnie na każdego, kto stanął przed obrazem. Straszne i ciekawe! Co oni będą tu robili?
Baronowa von Tebben-Gerth za sprawą dobrej wróżki, która usłyszała jej pragnienie, stała się zpowrotem małą dziewczynką. Cóż za radość! Jak piękne jest wszystko! Wszędzie tajemnice, baśni i niema rzeczy niemożliwych. Cokolwiek zachcieć lub bodaj pomyśleć zaraz się staje.
...Chart Karola Wielkiego już ją dostrzegł, choć schowała się pod stół i patrzała ukradkiem z pod aksamitnej serwety z frendzlami do samej ziemi.
Rycerz nic nie widzi i z upodobaniem przegląda się w lustrze, ale chart psiem czuciem wie nawet, co ona sobie myśli. Patrzy na nią, przekrzywiwszy głowę z nastawionemi uszami, podchodzi, obwąchuje ją i przyjaźnie merda ogonem. Kochany pies — wyciągnęła rękę, żeby go pogłaskać, ale chart odskoczył, przypadł do ziemi i szczeknął wesoło. Zrozumiała, o co tu idzie — on chce się bawić. I ona aż się wydzierała do zabawy, latać, gonić się z chartem, wskakiwać na fotele, chować się przed nim, uciekać, ach, tyle miejsca w salonie...
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/138
Ta strona została przepisana.