ciąg rozpoczętego przed paru dniami raportu do wice-admirała Michelsena, dowódcy naczelnego łodzi podwodnych, i ostatni list do Rity. Te dwie materje mieszały się ze sobą, było to zresztą usprawiedliwione, gdyż na dwa pisma zabrakłoby mu czasu. Postanowił bowiem przyśpieszyć koniec o pół godziny. Fred ma słuszność, niema na co czekać. Sprawiało mu ulgę, że zastanie to załogę we śnie, zasłużyli sobie ci ludzie na lekką śmierć. Trzydzieści dwa żywoty ludzkie zgasną odrazu, w tej samej godzinie, minucie i sekundzie, jak jeden człowiek. Umrze machina, złożona z płyt stalowych, z niezliczonych aparatów,, rur, przewodników, akumulatorów, silników, sterów, tablic rozdzielczych, dźwigni, korb, indykatorów, zbiorników i z inteligencji, z woli, z nerwów ludzkich... Puszczą rozdarte przez wybuch nity i spojenia, w mądry, genjalnie obliczony i zbudowany organizm runie potworny napór wody i zgniecie, zmiażdży wszystko. Na splątanej, zdławionej masie żelaza i szczątków ludzkich zaciśnie się garść olbrzyma-morza. I na tem koniec. Z regestrów admiralicji wykreślona będzie łódź podwodna — jeszcze jedna — U. C. 17.
...Niechże zostanie po niej ślad, niech wiedzą ludzie co zdziałała w ostatniej swojej podróży i jak zginęła...
Pisał szybko, żeby zdążyć. Mąciło mu się w myślach, usypiał. Skołatana głowa opadała mu na stół. Budził się i pisał. Wczytywał się w dziennik z ostatnich dwuch tygodni. Gdy przewrócił ostatnią
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/148
Ta strona została przepisana.