była ilość i rozmaitość trunków, które wchłonął w siebie przytem Mr. Mousson. Były one żółte, czarne, czerwone, zielone, nawet niebieskie — w szklanicach, kuflach, w kieliszkach, w kieliszeczkach — gorące, ciepłe, z lodem. Mieszaniny, dekokty... Pił to, przestrzegając pewnej kolejności, albowiem — jak twierdził — nawet w rozpuście, nawet w szaleństwie powinien być system. Nie upijał się ponad miarę, pod koniec tylko coraz częściej wpadał we francuszczyznę i coraz częściej musiał być zawracany w angielski.
—...Croix de Guerre za Charleroi, pierwsza rana, pierwsza cytacja w rozkazie dywizji za Douaumont i Legja Honorowa, potem Somma i druga rana — Médaille Militaire i w szpitalu awans na podporucznika. W trzydniowych walkach w początkach grudnia zeszłego roku porażenie od dwudziestocentymetrowego pocisku i zatrucie gazem przez uszkodzoną maskę. Dom ozdrowieńców w Evian les Bains, rozkaz wypoczynku, awans na porucznika, uczta koleżeńska i wreszcie, wreszcie po dwuch miesiącach nadeszło to, co przyjść musiało. Lekarze uznali, że dosyć tych rozkoszy, za parę dni w końcu lutego miał wrócić na front. Jeszcze jedna wycieczka na jezioro — mimo zimy stale był czynny wśród ozdrowieńców w Evian śliczny jachcik żaglowy „Amphion“. O kilometr od brzegu z poza Dents du Midi wychynął nagle wicher, z którym nie mogli sobie dać rady. Mousson siedział na sterze i uparcie walczył z wiatrem, ale za jeszcze jed-
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/173
Ta strona została przepisana.