Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/200

Ta strona została przepisana.

Zaślubia Thioglikol
Cnotliwą Chlorohydrynę...

...Kolumna jeńców francuskich maszeruje ulicą pod strażą jakichś starych, człapiących pseudo-żołnierzy. Zebranie towarzyskie w ogromnym salonie, gdzie ginie garstka kilkunastu panów i kilku pań. Rudowłosa Rita rozlewa herbatę... Ach, ona! Tylko ona! Nareszcie coś rzeczywistego — ale kiedy to było? Gdzie? W gorączce szpitala? W zapomnianej powieści? Duszący wyziew chloru... Odór starych trupów... Żadną miarą nie może odczytać słów telegrafu świetlnego, który łyska i łyska w pomroce... Co? Co? Nic nie rozumie...
Maca gorączkowo po ścianie, długo szuka i wreszcie przekręca kontakt. Widzi swoje odbicie w lustrzanej szafie i długo patrzy w zdumieniu — nie poznaje. Na szafie wazon ze sztucznemi kwiatami, na komodzie gipsowe popiersie Hindenburga, na ścianie cesarz i cesarzowa. Aha... Więc to tak...

Dzień biegł za dniem. Doktór Heim pracował ponad przepisowe godziny i nawet po nocach, aż asystent Mücke ostrzegł go po przyjacielsku, żeby nie narażał się kolegom, którzy wszyscy pracują uczciwie, ale trzymają się godzin, jak tego wymaga hygiena pracy i jej istotna wydajność. Doktór Heim natychmiast przystosował się do zwyczajów „Wagershölle“, jak w zakładach „Badische“ i w całem Ludwigshafen przezywano ich tajemniczy, odosobniony pawilon. Z kolegami chciał się zżyć po