Ta strona została przepisana.
— Gdyby tak pan kapitan użyczył człowiekowi papierosika... — Zabrali nas wówczas w maju pod Perthes.
— Pan kapitan nie poznaje? Kapral Vidal, zwany Zigomar. A pana kapitana dawno urządzili?
Żołnierze go obstąpili, gadając jeden przez drugiego, dookoła wrzał i kłębił się tłum, rosnący z chwili na chwilę. Doktór kręcił się wkółko, szukając którędyby się wydostać, machał rękami na jeńców jakby chcąc ich uciszyć, bełkotał słowa bez sensu niemieckie, angielskie. Wreszcie wymknął się i pobiegł na dworzec. Po drodze minął go samochód ciężarowy, pełen żołnierzy z Komendy Placu, śpieszący na ratunek upaństwowionych ziemniaków.