Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/268

Ta strona została przepisana.

Niemeyer z Hannoweetr wybiera się do nich, w „Badische“ zanosi się na strejk głodowy, bo od tygodnia zupełny brak dowozu. Wczoraj eksplodowały dwa nowe generatory. Same wypadki! W Germersheim zapalił się wielki statek-cysterna, cała benzyna poszła z wodą. Wczoraj przez cały dzień płynęły Renem zdechłe ryby — wielkie i małe. Nikt nie przypuszczał, że w Renie mogło być tyle ryb. Pomimo zakazu policji ludzie je wyławiali i jedli. Nareszcie lada dzień otrzyma wiadomości o mężu. Właśnie pani von Senden pojechała do Wilhelmshaven i obiecała natychmiast napisać...
Zamilkła i z niepokojem wpatrzyła się w niego. Pomimo zmierzchu dostrzegła w nim wielkie zmiany, wyczuła w nim coś wrogiego. Było to zatajone i złe, mimo jego zwykłego dobrego uśmiechu.
— Co się z panem stało? — zapytała z bólem w głosie.
— Ze mną?
— Jest pan jakiś zupełnie inny... Pan coś przedemną ukrywa...
Wpatrywała się weń, wpatrywała. Poskoczyła do ściany, odkręciła światło. I nagle krzyknęła wysilonym, obcym głosem:
— Niech pan mówi odrazu! Już! Natychmiast!!
— Pani Rito...
— Nie! Nie! Niech pan jeszcze nie mówi! Błagam pana...
Zgasiła światło. W pokoju uczyniło się zupełnie ciemno. Claude zaledwie ją dostrzegał na tle okna.