Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/273

Ta strona została przepisana.

jeszcze dwuch, to był młodszy mechanik Krech i podoficer torpedowy Hoppe... Jeden miał całkiem głowę rozbitą a drugi, ten Hoppe, był cały, ale też pływał już nieżywy, bo zmarzł.
— A później?
— Potem, powiadali, nawaliła mgła i nic już nie było widać przez cały dzień... A tę sieć, przez którą my przepadli, to włóczył za sobą torpedowiec... Jeszcze z wieczora warował nad nami i czekał, ale nocą trafił widać na minę, bo wyleciał w powietrze... Przerwało go przez pół i nie uszło ani żywego ducha... Tak gadali ludzie z „Frederici“, rybaki, te Szwedy...
— No i co więcej, panie Gebeschuss? Niech pan sobie przypomni... Proszę, niech pan pije, wino chyba dobre? Jabym chciała znać najdrobniejsze szczegóły...
— Wino doskonałe, pani komendantowo, ale musiałbym zebrać myśli, żeby wszystko opowiedzieć... Bo kiedy więcej mówię, to mąci mi się w głowie...
— To nic, my poczekamy...
Długie milczenie. Sternik Gebeschuss odpoczywał, dysząc ciężko, chwilami przymykał oczy i twarz jego zamierała. Po tem, co opowiedział, wydawał się zjawiskiem nieprawdopodobnem, widziadłem z niedobrego snu, upiorem z głębiny morskiej. Budził się, odmykał oczy, popijał ze szklanki, a gdy dopił, Rita dolewała mu natychmiast. Korzystając z chwili Claude uczynił mu znak i sternik zrozumiał