Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/295

Ta strona została przepisana.

Wreszcie odgadła, uciekła ostatnia myśl. — Teraz trzeba płacić. Hańba, szubienica, śmierć. I został tylko sam jeden niepojęty, fantastyczny strach.
Młody człowiek mówił spokojnie i niemal grzecznie. Ale właśnie w tej grzeczności było coś przerażającego. Rozumiała każde słowo, ale im dłużej słuchała, tem bardziej nieprawdopodobnem stawało się to wszystko. On wiedział, kiedy się to zaczęło, był mu znajomy każdy jej krok, wszystkie podróże, wszystkie orgje. Wymieniał nazwiska jej przelotnych, przypadkowych przyjaciół na jedną noc, gdy ona sama nie pamiętała już wielu, a o niektórych nie wiedziała nawet zgoła kim są. Wyliczał oficerów floty, lotnictwa, broni chemicznej, sztabów, etapów. Wykazał jej utarte marszruty i główne punkty jej zbrodniczej działalności. Kiel — sztab marynarki, mapy pól minowych, Schilling — łodzie podwodne, Hamburg — zakłady „Vulkan-Werke“, Frankfurt — zakłady chemiczne „Casella“, Biebrich — „Kalle et Com.“. Dalej Drezno — fabryki amunicyjne, wytwórnie masek przeciwgazowych, zakłady graficzne i tak dalej.
Greta jak człowiek tonący miotała się w niezgłębionej powodzi rewelacji, usiłowała rozpaczliwie chwycić się za cośkolwiek, utrzymać się na zalewającej ją fali. Nadaremnie. Każde nowe słowo obciążało ją i pogrążało. Wówczas dygocąc ze strachu ogarnęła młodego człowieka spojrzeniem podstępnem, kuszącem. Ukradkowo ciskała obietnice, podsuwała obrazy bezwstydu i zapamiętania, zaprze-