Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/317

Ta strona została przepisana.

— A cóżby pan zrobił potem?
— Nicbym nie miał więcej do roboty. Narobiłbym gwałtu, zwołałbym ludzi... Samobójstwo! Tu w moich oczach! Szalałbym z przerażenia... Jakto? Jakto? Młoda, piękna, u szczytu karjery... Doktora! Doktora!
— Swoją drogą padłoby na pana podejrzenie...
— Nie myślę. Wszyscy wiedzą, że pani jest ekscentryczną, niesamowitą Evą Evard, a zresztą narazie, najważniejsze, żeby pani nie wyszła żywcem z mego gabinetu.
— Jeszcze jedno. Czy pan naprawdę nosi przy sobie truciznę?
— Stale, ale w górnej kieszonce — o, tutaj.
— A gdyby się pan przed chwilą tak przypadkiem omylił?
— Każdy człowiek jest omylny, ale ja mylę się tylko wówczas, gdy tego koniecznie potrzeba