trzech miesięcy. Jeżeli nie zdobędziemy się w tym czasie na rozstrzygnięcie, czeka nas klęska. Ale do tego nie dojdzie.
— A więc zwycięstwo?
— Tak jest!
— Panie generale, jesteśmy djabelnie przemęczeni.
— Nasi przeciwnicy tak samo, jeżeli nie gorzej — powiedzmy, że w tym względzie szanse są równe.
— Ale głód zrobił swoje...
— Armja ma wszystkiego poddostatkiem, ludzie z urlopów uciekają na front do pełnego kotła.
— Owszem, tylko zostawiają swoich na kartkowym, pożal się Boże, chlebie i w nędzy, o chłodzie, i głodzie, to działa całkiem nieszczególnie...
— O chłodzie, o głodzie... Naprzód za miesiąc będzie cieplej, a chmara naszych agentów już się kręci po Ukrainie, niebawem zaczną napływać transporty.
— Pan generał wierzy w artykuły naszych gazet, w miljony ukraińskich pudów i w te smakowite afisze?
— Rada Narodowa Ukraińska gwarantuje nam najformalniej owe miljony pudów. Ukraina dusi się od nadmiaru zboża i wszelkiego dobra.
— Choćby się dusiła, trudno wyciągnąć coś poważniejszego, a do tego w szybkim czasie z kraju zanarchizowranego, bez kolei, bez rządu...
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/332
Ta strona została przepisana.