Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/345

Ta strona została przepisana.
XVIII

W pochmurny dzień w połowie marca siedzieli we troje w saloniku Rity. Od godziny żadne z nich nie wymówiło słowa. Profesor dumał w swoim fotelu i co czas pewien zapadał w drzemkę, zdradzając się lekkiem pochrapywaniem. Claude przeglądał album rysunków Dürera, zrzadka odwracając kartę. Rita siedziała osobno pod oknem z zarzuconym na kolanach atłasowym obrusem i szperała w koszyczku pełnym pasemek różnokolorowych jedwabi i od godziny nie mogła zabrać się do roboty. Rozpoczęty narożnik nie wypełniał się barwami, jedna jedyna wykończona róża, pamiętająca bitwę nad Marną, dotychczas nie mogła się doczekać pierwszego listka. Kontury wzoru zarysowane kalką zamazały się już dawno, śnieżno-biały atłas zbrukał się i poszarzał...
Rita zapatrzyła się w okno. Środkiem pustej rzeki płynęła kra. Nieskończony korowód brył lodowych sunął zwolna głównym nurtem, nużąc i nudząc wzrok swą martwą jednostajnością i jakby wzmagał ciszę i pustkę, które zapanowały na rzece. Nie porykiwały holowniki, nie widać było ła-