Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/361

Ta strona została przepisana.

kutował srodze, gdy nie posłuchał odrazu przestrogi. Ileż razy tracił wszystko, co był uzyskał i psią pokorą po długich błaganiach i przysięgach wysługiwał sobie na nowo okruch łaski. O tej porze srogi, wszechwiedzący i wszechmogący generał był już dobrze wytresowany. Tajony bunt, wściekłość i wszystkie podstępy zostały pokonane przez kaprys Evy, przez jej wzgardliwy uśmiech i przez niezłomną taktykę. Generał nie mógł odgadnąć celu tego okrutnego przewlekania. Miał zapowiedziane, że szczęście go nie minie, niech czeka grzecznie. Zapuszczał się w najdalej idące, bezsensowne nawet hipotezy, puszczał wodze fantastycznym rozważaniom, niejako w tajemnicy przed samym sobą, nad możliwościami Evy. Nałóg podejrzliwości, choroba zawodowa węszenia zawsze i wszędzie ukrytych zamachów i zakusów wroga sprawiały, że nie ominął i przypuszczenia, że Eva mogła być nieświadomem narzędziem nieprzyjacielskiej intrygi. Szybko wycofał się z tej pozycji — Eva była nie do pomyślenia jako czyjeś narzędzie, a do tego nieświadome, zresztą ani razu nie zadała mu niedyskretnego pytania, a jej zainteresowania wojną były raczej akademicko-filozoficzne. Rozmawiali nieraz o wojnie i generał, namiętny zbieracz faktów, uzyskał od niej mnóstwo cennych informacji z tamtej strony frontu, które notował skwapliwie. Pewnego razu, zachwycony przenikliwością jej obserwacji, zauważył, że gdyby zechciała streścić swe wrażenia i wnioski w obszernym, przemyślanym referacie, to mogłaby