Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/57

Ta strona została przepisana.

narchistycznej nikt nie śmiał odmówić, a nie przyjmowała mniej niż dwadzieścia franków. Fabrykowała i rooznosiła haniebne plotki i kalumnje, zbierała informacje i szpiegowała na rzecz swojej kliki. Tutaj, w tym domu nigdy jej jeszcze nie widział, ale oto jest i ona — signum temporis...
— Pani daruje, ale widzieliśmy się wczoraj...
— W izbie deputowanych, ja pamiętam, panie senatorze, pięćdziesiąt franków, najserdeczniej dziękuję jeszcze raz, ale dla uczczenia radosnego przełomu w dziejach Francji, którego jak pan wie, oczekujemy z minuty na minutę...
— Ty szantażystko! Ty stara k.... — klął w duchu senator, dobywając dwudziestu franków. — Ty łakudro! — uśmiechnął się, wpisując się ołówkiem na liście składek. — Conajmniej dwadzieścia procent z tych pieniędzy chowasz do swojej kieszeni i wszyscy o tem wiedzą, a i ty dobrze wiesz, że wiedzą, podła złodziejko...
— Dziękuję gorąco w imieniu moich biednych rannych...
Nagle ujrzał w grupie gości stojących pośrodku salonu niewysłowioną głowę Evy... Górowała wyniosłą postacią ponad ten tłum salonowców. Była jak bóstwo. Wszystko dokoła niej stało się naraz ordynarne i pospolite, pogasły tak zwane piękne kobiety, których przed chwilą bynajmniej nie brakowało. Witała się z przedstawianymi jej panami z uroczą powściągliwością. Z całą prostotą nie dostrzegła, że jest sensacją wieczoru, przedmiotem