w czułe serce senatora. Odrazu zaroiło się w nim od fantastycznych przeczuć wyobraźnia poleciała wdal i nie zatrzymała się aż na pewnym dniu, na jakieś jego godzinie i minucie, gdy niebiosa zniżą się do ziemi a nieprawdopodobne stanie się rzeczywistością. Miał tego pewność niezbitą, oszalał — cucił się sam, pogrążał się w rozkosznej topieli i wyciągał sam siebie za włosy. Przedewszystkiem patrzał całą siłą wzroku, napawał się zbliska do zapamiętania i w oczach, w całem wzruszeniu twarzy przebijała się w nim obnażona aż do granic głupoty ekstaza uwielbienia. Ona zdawała się tego nie spostrzegać.
— Panie senatorze, proszę się ze mnie nie śmiać, gdy będę mówić serjo, bo pomimo nadmiernego uznania dla mnie i sympatji nikt mnie nie bierze poważnie. Eva Evard, to komplimenty i madrygały, przewracania oczami i wzdychania, mam tego dość. A ja chciałabym naprawdę zrozumieć cośkolwiek z tego, co się u nas dzieje. Wybieram się zagranicę, wszędzie mam znajomych, mogłabym sprostować niejeden fałsz i przekonać kogo należy. Niechże bodaj ten wzgląd praktyczny przekona pana senatora, jeżeli już sama jako człowiek nie mam prawa rozumieć czegokolwiek ani odczuwać poza mojemi kreacjami i flirtem. Ot — przed paru dniami zaczęłam o tem z panem premjerem, ministrem wojny, który obdarza mnie dużą sympatją i cóż się dowiedziałam? Wyznał mi, że on sam nic z tego wszystkiego nie rozumie.
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/60
Ta strona została przepisana.