amulet, słowo zaklęcia na wszystkie katastrofy świata. Mają swego człowieka. Ten zaprzaniec bez czci i wiary stał się świętością, niechno kto spróbuje teraz pisnąć o nim słowo...
Choć nie była po temu pora, ale dla uczczenia wielkiej chwili czerwona margrabina kazała podać szampana. Już wędrowały po salonach olbrzymie tace, ustawione kryształowemi puharami, gdzieś w oddali w głębi apartamentów ponad gwar tłumu gęsto strzelały korki. Niebawem rozległ się znajomy głos donośny, wyrobiony w przestworzach pałacu burbońskiego.
— Panie i panowie!
Senator lawirował między stolikami, między grupami ludzi, między tacami z szampanem i wymykał się ku drzwiom — nic tu po nim. Był zupełnie osamotniony, a zatem nie miał racji. Przegrał. Jakoś zapadło się w nim wszystko i zawaliło. Nic nie rozumiał, nic nie wiedział. Jak do tego doszło, jak do tego dopuszczono? A parlament? Mafja prezydencka poprostu pominęła parlament! Horrendum, nieznane w dziejach trzeciej republiki... Czyżby wszyscy, nawet najbliżsi przyjaciele, uknuli przeciwko niemu spisek? Niemożliwe, bo między Bogiem a prawdą, czemże on wreszcie jest? Jest niczem. Jest wpływowym członkiem trzech komisyj Senatu, kręci się i pracuje, nie śpi po nocach nad referatami, bywa na tajnych posiedzeniach, na wszystkich bankietach, nic się bez niego nie dzieje... Ma dwuch sekretarzy i maszynistkę, Komandorję Legji Honorowej,
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/64
Ta strona została przepisana.