Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/73

Ta strona została przepisana.

den miesiąc. To jest ciężkie, to okropne, plugawe i podłe.
— A ja panu odpowiem, że mogłabym być żołnierzem nietylko przez jeden miesiąc, wytrzymałabym na froncie całą wojnę, nie gorzej od każdego z was.
— Brawo!
— Niech pani dziękuje Bogu, że panią stworzył kobietą.
— Czyż to znaczy, że pan, panie poruczniku, wolałby na ten czas nie być mężczyzną?
— Nie wiem, cobym wolał. Nie lubię tylko, gdy sobie ktoś żartuje z wojny. Mojem zdaniem tego nie wolno nawet takiej znakomitej kobiecie, jak pani... Przepraszam bardzo — widzi pani, nie jestem salonowcem, jestem człowiekiem z okopów. Nie znam się na żartach...
— Ja żartuję? Ależ od wybuchu wojny nie przestaję się buntować, że wasze głupie prawo wojskowe nie pozwala mi walczyć. Z początku starałam się o to zupełnie poważnie, miałam nawet protektorów w War-Office — wniosłam podanie na imię królowej — nawet mi nie odpowiedziano. W roku szesnastym pewien pułkownik rosyjski zabrał mnie na front w przebraniu za podrobionym dokumentem. Cóż, kiedy mnie wszyscy po drodze poznawali i nigdzie nie dojechałam, potem jeszcze musiałam na wszelkie sposoby bronić pułkownika, któremu protokuł spisany o tem zajściu, zepsuł całą karjerę... Napisali tam, że przemycił ze sobą ko-