Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/75

Ta strona została przepisana.

dzie mnie bawili, groza położenia zachwycała mnie, wiedziałam, że wszyscy muszą zginąć i ja też — ale ani jednego momentu strachu. Potem, gdy z wielkim trudem uratował nas jakiś przygodny żaglowiec, żałowałam, że tak się to skończyło na niczem.
— Wiem, panią kusi niebezpieczeństwo, panią ciągnie śmierć. Tacy nie znają strachu. Nie zaznałaby go pani i na froncie.
— Kto wie... Nasłuchałam się tyle o straszliwościach nowoczesnego boju...
— To prawda, ale żołnierz z czasem przywyka. Działa hypnoza dyscypliny, czyli absolutna przemoc nad wolą jednostki. Wola żołnierza jest złamana, zanim jeszcze wejdzie on w sferę ognia. Armja nowoczesna jest to szatańsko mądra i precyzyjna machina, opanowuje ona w żołnierzu każde włókienko mózgu i sparaliżuje w nim odwieczną potęgę — instynkt życia, nadwyręży i drugą, jeszcze mocniejszą — strach przed śmiercią, zgnębi, sponiewiera w nim jego ludzkie jestestwo. Ona odgrzebie w cywilizowanym człowieku — a jest nim dzisiaj każdy, nawet najciemniejszy chłop z Owernji — zatracony w czas pokoju dziki, pierwotny instykt gromady, poczucie zagrożonej zbiorowości, upodobni go do stworzenia bez rozumu, do ślepego termita. Armja ma dużo sposobów na to, co pani nazywa strachem przed śmiercią, odbiera duszy ludzkiej wszystko, a więc i strach, pędzi w ogień opętańców, ślepych niewolników. Inaczej wojna byłaby niemożliwą.
— A jednak zczasem i ten ślepy niewolnik po-