panią Bóg strzeże, byś się pokusiła zagrać kiedy w prawdziwem życiu, między ludźmi... Pani jest straszliwą kobietą...
Eva słuchała z powagą.
Znikł zdawkowy uśmieszek. W jej wyrazistem, przepięknem obliczu mieniło się od szybkich wzruszeń. Zasłuchała się jak dziecko, któremu opowiadają straszną bajkę. Zapatrzyła się w zmasakrowaną twarz obcego przelotnego człowieka, jak gdyby to był jasnowidz, nieomylny wróżbita. Skąd naraz taka rozmowa w paryskim salonie? Oficer nie odrywał od niej spojrzenia swego jedynego oka. Opętała go. Co za rozkosz mówić do niej, mówić o niej i patrzeć w jej oczy, gdy słucha. Od słowa do słowa wciąż rozpętywała się w nim odwaga, śpieszył się, by wypowiedzieć o niej wszystko, zanim się obrazi, lub zanim pierwszy lepszy głupiec podejdzie do ich stolika i z całem okrucieństwem realizmu życia zburzy czar.
...Zna ją oddawna, zna i uwielbia jak miljony ludzi na obu półkulach ziemi. Wpatrywał się w nią godzinami, przenikał ją, odgadywał, a teraz, ujrzawszy ją nareszcie żywą, w całej prawdzie jej istnienia, wie, co mówi, jeżeli ją ostrzega. Zresztą, kiedyś, za niepamiętnych czasów, przed wojną, zanim został żołnierzem, był profesorem psychologji, badał ludzi i życie, pisał książki o tajemnicach dusz... Niechże nie lekceważy jego słów.
— Ja słucham... Niech pan mówi! Niech pan mówi o mnie wszystko, do samego końca!
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/78
Ta strona została przepisana.