— Kto pan jest?
— Porucznik Jacques Percin, ci devant profesor Szkoły Normalnej, obecnie inwalida, przydzielony do Sekcji badań nad moralnym stanem armji.
— Czy pan jest hypnotyzerem?
— Nigdy w życiu się tem nie zajmowałem.
— Bo wydaje mi się teraz, że wszystko, co pan o mnie naopowiadał — to prawda. Urzkł mnie pan, bo ja jestem zupełnie inna.
— Jest pani taką właśnie, jak mówiłem, a jest pani również inną. To nie przeczy jedno drugiemu. W tem pani urok, i to bardzo niebezpieczny.
— Czy mnie można wierzyć?
— A czy pani wierzy w cośkolwiek na świecie?
— Jakto?
— Naprzykład — wojna. Niema człowieka po obu stronach walczących, któryby z całym ślepym fanatyzmem nie pragnął zwycięstwa dla swego narodu, któryby nie nienawidził wroga. A pani? Pani jest wszystko jedno. Oczywiście jest pani po naszej stronie, ale w głębi duszy — przepraszam panią — ta wojna panią pochłania jedynie jako wspaniałe, straszliwe misterjum. Niech się narody mordują, mniejsza o to, kto zwycięży...
— Aż tak? Bardzo pan śmiały w swoich hypotezach. I cóż dalej?
— Nie pójdę dalej. Zresztą nie warto zaczynać, lada chwila nam przeszkodzą.
— Więc proszę mnie odwiedzić, Rue Pierre Charron, siedemnaście.
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/81
Ta strona została przepisana.