Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/88

Ta strona została przepisana.

wszystkie strony. Eva dopiero spostrzegła, że jest pijany.
Była to historja o trzech synach. Wszyscy wyszli na ludzi, nie to, co ojciec, który był błaznem na „foire’ach“, połykaczem żab i myszy, wreszcie jarmarcznym astrologiem i magiem, przepowiadającym przyszłość z kart, z ręki, z czego kto żywnie chciał. Wszyscy trzej wyszli na ludzi, ale przyszła wojna. Przez pierwszy rok było bardzo dobrze. Na drugi rok już gorzej — pierwszy zginął Jean pod Soissons, ale zostali dwaj. Na trzeci rok i Georges i Charles — obaj jednego dnia na Chemin des Dames. 3 baon 117 pułk linjowy. I już. No — i już.
Stary zapłakał. Skarżył się, pochlipując i zawodząc. Nie ma poco żyć, nie chce żyć, a nie może ze sobą skończyć. Jeszcze się boi. Czego?! Sam nie wie, a strasznie się boi.
Eva była już znudzona i miała odchodzić, ale patrzyła na starego ze współczuciem. Pod tem spojrzeniem padł na kolana na środku mostu i wyciągnął ramiona.
— Pani patrzy na człowieka jak anioł, jak Panna Najświętsza... Na mnie, starego pijaka... Za moje nieszczęście... Sześćdziesiąt pięć lat żyję na świecie... Nikt na mnie tak nie spojrzał...
Nagle stary urwał swoją tyradę, w jego oczach odbiło się zdumienie, dochodzące do przestrachu. Nie wstając z kolan, podczołgał się do Evy i zapatrzył się w bezgraniczną dobroć jej twarzy, skamieniał.