Strona:Żaba czarodziejka.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

KRÓL (przez sen).

Złotowłosa powiewna,
Marmurowo wspaniała,
Nad swym krajem czuwała
Niby niebios królewna

(załamując ręce)

Naraz zgasła na wieki,
Oczki cudne zawarła,
W kraj nieznany, daleki,
Poszła! — Dla mnie umarła!
Wróć się! przyjdź tu na chwilę,
Przemów słówko choć jedno,
Spojrzyj na mnie raz mile,
Miejże litość nademną!

KARZEŁKOWIE (wysuwają się z ukrycia). Słuchajmy! Jak on ślicznie mówi! (szmer) Ach! uciekajmy! żeby nie spłoszyć!
KRÓLOWA (z zamkniętemi oczyma w białej szacie). Kto mnie woła? Kto sprowadza mnie tutaj z zaświatów?
KRÓL (wskakuje w półśnie). Ktoś mówi! Anielskim głosem zadźwięczało w pokoju! Czuję! czuję obecność mej żony, mojej królowej! O! ty, najmilsza!
KRÓLOWA. Głos twój, twoje wołanie wpadły w niebios przestworza... Oto jestem!
KRÓL (pada do nóg). A więc przyszłaś? Ach! nie odchodź! nie odchodź!
KRÓLOWA. Muszę! Powiedz, czego żądasz odemnie, a iść muszę!